Info

avatar Jestem Dawko z Newsalty. Przejechałem 2289.40 kilometrów, w tym 120.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.96 km/h Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Dawko.bikestats.pl

Archiwum bloga

Muzyka








































































Dane wyjazdu:
54.58 km 0.50 km teren
01:56 h 28.23 km/h:
Maks. pr.:43.87 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:TREK-uś

Yes I know

Poniedziałek, 13 czerwca 2011 · dodano: 17.06.2011 | Komentarze 1

Odliczania ciąg dalszy. Już tylko cztery dni do wyjazdu. Z jednej strony można jeszcze pokręcić, z drugiej wypadałoby zacząć się już troszkę oszczędzać. Dlatego ruszam do centrum okrężną drogą, ale za to starannie dobierając trasę pod kątem wiatru i trudności: tam, gdzie wieje mi w twarz mam przeważnie z górki, a tam, gdzie wieje mi w plecy jadę przeważnie po płaskim. Nic więc dziwnego, że kręci się bez większego wysiłku, a mimo to prędkości są przyzwoite. Szybko przebijam się przez wyludnione przedmieścia i docieram do Łagiewnik, w których też nie ma większego ruchu. Na ścieżce mijam bikera, obok którego tytanowymi beżami dumnie lśni Spec... rama oświetlona punktowo przebijającym przez liście słońcem wygląda jak wylegujący się, wielki, dziki kot... skąd ja znam ten rower ?– przemyka mi przez głowę, ale nie mam czasu zatrzymać się na tej myśli, bo oko rejestruje na szczycie pokonywanej właśnie hopki jaskrawą kamizelkę jakiegoś innego bikera i na wpółświadomie zaczynam go gonić... jedzie całkiem przyzwoitym tempem, ale dochodzę go przed końcem ścieżki i wyprzedzam przy niemiłosiernym lamencie jego łańcucha (nigdy nie zrozumiem jak można robić takie rzeczy swoim rowerom).

Zaczyna się miasto, a z nim zaczynają się światła. Mijam piewsze skrzyżowanie i jadąc wąziutkim chodnikiem słyszę, że ktoś jedzie za mną. Zatrzymuję się przed kolejnym skrzyżowaniem, a tuż obok mnie staje widziany kilka minut wcześniej Spec. Procesor w głowie skacze po przechowywanych w pamięci plikach. Kilkadziesiąt sekund dopasowywania obrazów, awatarów, nicków i... jestem niemal pewien skąd znam ten rower i kto go dosiada.

Okazuje się, że przypadkiem wpadłem na Siwego, którego dotąd znałem tylko z BS, a który właśnie pomyka do Andrespola po łożyska. Wspólnie pokonujemy kolejny odcinek, ucinając sobie rowerową pogawędkę. Niestety, jestem już właściwie na miejscu, więc dość szybko musimy ją przerwać.

Po pracy szybki strzał z Lobotomikiem na pocztę... tzn. miał być szybki, ale szacowna instytucja pochłania Lobotomika na dobry kwadrans. Czekam i obserwuję ludzkie mrowie, które we wszystkich kierunkach pokonuje zatłoczone ulice i czuję przemożne pragnienie, żeby stąd zniknąć... rozpłynąć się w powietrzu i zmaterializować ponownie gdzieś daleko stąd.
Lobo wychodzi z poczty i ruszamy na piwko... nasze ostatnie piwko przed wyjazdem... wiem o tym i dobrze mi z tą myślą... na tyle dobrze, że zapominam o przedwakacyjnych zakupach, na które umówiłem się z Kocuriadą... (ech... czy naprawdę każda przyjemność okupiona być musi jakąś przewiną?)... mea culpa.


Komentarze
KOCURIADA
| 07:12 piątek, 17 czerwca 2011 | linkuj tytuł należałoby zmienić na 'Yes I know, but I forgot' ;P
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!